PASY, KTÓRYCH NIE MA. KORKI W OPOLU I KTO JEST IM WINNY

Last Updated: 2025-11-21By

Korki w Opolu to prawdziwa katorga dla wszystkich – tych, którzy są ,,przejazdem”, tych którzy wybierają komunikację zbiorową i w końcu dla tych, którzy ponad wszystko stawiają na indywidualny transport samochodowy. Jakiś czas temu prezydent zaskoczył wielu nagłą decyzją o usunięciu części przejść dla pieszych w okolicy Solarisa oraz postawieniem sygnalizacji świetlnej na pozostałych przejściach. Czy jest to realne rozwiązanie, nieprzemyślany populizm czy plaster na otwarte złamanie?

Opolanie to samochodziarze – mamy tyle samochodów co Warszawa.

Wg różnych danych (Urząd Statystyczny w Opolu 2022, diagnoza mobilności Aglomeracji Opolskiej 2019) w Opolu na 1000 mieszkańców (także tych niepełnoletnich!) przypada między 750 a 800 samochodów. Dla porównania w 2006 roku liczba ta oscylowała na poziomie 400 samochodów.  Co mówią nam te dane? Przede wszystkim to, że Opolanie wybierają częściej transport indywidualny niż zbiorowy, a to ma znaczenie kiedy rozmawiamy o korkach – im więcej samochodów przewożących jednego, dwóch pasażerów i resztę samego ,,powietrza” tym ulice będą bardziej zapchane. Musimy pamiętać, że ulice w stolicy naszego regionu były budowane z myślą o znacząco mniejszym natłoku pojazdów, Opole nigdy nie miało być dużym miastem a raczej miasteczkiem. Mały rozmiar miasta przekłada się na wąskie ulice, które nie są zwyczajnie w stanie poradzić sobie z takim natłokiem kierowców. Rozwiązania tu są dwa. Albo wyburzamy centrum i budujemy je na nowo poszerzając główne ulice i budując buspasy, albo skłaniamy mieszkańców do przerzucenia się na alternatywne formy transportu – autobusy miejskie.

Z Reymonta na Sienkiewicza nawet 20 minut. Szukamy winnych

Napotykamy tu jednak pewien mur – no bo jak skłonić mieszkańców do autobusów, skoro aktualnie autobusy stoją dokładnie w tych samych korkach? Miasto musi zainwestować w dobrą kampanię uświadamiającą o prawdziwych przyczynach korków – czyli samochodach. Jednak prezydent miasta nie chcąc ewidentnie narażać się na krytykę ze strony kierowców, postanowił poddać się fali populistycznych komentarzy i ogłosił że za korki samochodowe winni są piesi. Gdzie tu jest sens? Ponoć w okolicy Solarisa działa zbyt dużo przejść dla pieszych, dlatego prezydent Arkadiusz Wiśniewski zarządził postem na Facebooku, że od teraz tych pasów to już tam nie ma. Poszedł post, na drugi dzień po części przejść dla pieszych został sam cień. W tym wszystkim największymi poszkodowanymi są chyba dzieci z PSP 21 z ulicy Sienkiewicza. Z dnia na dzień zniknęło najbliższe przejście dla pieszych kluczowe do przedostania się na drugą stronę ulicy – czyli na przystanek autobusowy, z którego dzieci dojeżdżają do domu i szkoły.

,,Likwidacja przejścia dla pieszych na ul. Sienkiewicza to błąd. Po pierwsze jest obok przystanku autobusowego i podstawówki – ryzyko, że dzieciaki chcąc zdążyć na autobus do domu będą przebiegały w miejscu niedozwolonym i dojdzie do wypadku. Po drugie tam nie występują problemy z ruchem drogowym jak na ul. Żeromskiego czy Reymonta.” — pisze Blog o Opolskiej Komunikacji Miejskiej pod postem prezydenta. 

,,Komisja Bezpieczeństwa, w tym Policja ma na ten temat inne zdanie 🤷🏻‍♂️ a przejście bezpieczniejsze jest przed przystankiem, 50 m. od likwidowanego.” – odpowiada prezydent miasta Arkadiusz Wiśniewski

Początkowo w miejscu części zlikwidowanych przejść (np przy rondzie z ul. Oleską) zaproponowano ustawienie tzw ,,przejść sugerowanych”, czyli takich przejść gdzie to kierowcy mają pierwszeństwo. Zarówno niektórzy kierowcy ze starego przyzwyczajenia przepuszczali pieszych, jak i piesi wchodzili na pasy nie zważając na nadjeżdżające samochody. Chaos komunikacyjny wywołany nagłymi decyzjami i działaniami miasta ad hoc doprowadziły do niebezpiecznych zdarzeń i dołożyły jedynie nerwów zarówno kierowcom jak i pieszym. Przed chwilą jednak Arkadiusz Wiśniewski ogłosił wycofanie się z przejść sugerowanych co oznacza całkowitą likwidację możliwości swobodnego poruszania się przez pieszych po ulicach Opola. 

Polityka miasta musi się zmienić jeżeli nie chcemy zapaść się w problemie na kolejne lata

Proponowane przez miasto Opole rozwiązania nie są adekwatne do prawdziwych przyczyn korków. Podsumujmy to: korki powstają ze względu na zbyt dużą ilość PRYWATNYCH SAMOCHODÓW (nie pieszych) skupionych na zbyt wąskich drogach. To wiąże się też z niewystarczającą ofertą przewozów MZK.

Jeżeli naprawdę chcemy myśleć o przyszłości Opola, potrzebujemy odwagi politycznej i uczciwej, opartej na danych rozmowy o mobilności. Europejskie miasta, które wygrały walkę z korkami od Kopenhagi po Wrocław, zaczynały od jednego: uznania, że nie da się rozwiązać problemu nadmiaru samochodów, dodając kolejne pasy ruchu czy likwidując przejścia dla pieszych. To mechanizm, który działa wszędzie tak samo. Im łatwiej jeździć autem, tym więcej osób wybiera auto. I korek wraca, tylko większy.

Opole stoi dziś przed wyborem. Możemy dalej wykonywać symboliczne gesty, które mają sprawiać wrażenie „zdecydowanego działania”, ale realnie tylko pogarszają bezpieczeństwo i wprowadzają chaos. Możemy też, wreszcie, potraktować mobilność jako pełnoprawną politykę miejską. To oznacza inwestycję w częstsze, punktualniejsze autobusy, realne buspasy, poprawę jakości chodników i infrastruktury rowerowej oraz prowadzenie uczciwej kampanii informacyjnej, która tłumaczy, skąd biorą się korki i że nie da się ich rozładować bez zmiany naszych własnych przyzwyczajeń.

Opole ma potencjał być miastem, w którym transport publiczny nie jest „opcją ostateczną”, lecz wygodną alternatywą. Ale to nie wydarzy się samo. Bez strategicznych decyzji, zamiast rozwiązać problem korków, będziemy co roku wymyślać nowe sposoby na walkę ze skutkami, a nie z przyczynami i utknąć w miejscu na długie lata.

Dwa tygodnie później efektów brak

Minęły już dwa tygodnie od wprowadzenia zmian i… trudno dostrzec jakąkolwiek poprawę. Kierowcy nadal stoją w korkach, piesi nadal muszą nadrabiać drogę do oddalonych przejść, a chaos komunikacyjny w centrum miasta stał się dla wielu mieszkańców codziennością. Wbrew temu, co zapowiadało miasto, nie widać ani sprawniejszego ruchu, ani większego bezpieczeństwa. Widać za to narastającą frustrację opolan, którzy wciąż pytają, dlaczego eksperyment przeprowadzono akurat w tak kluczowych punktach miasta.

Prezydent Arkadiusz Wiśniewski na swoim Facebooku utrzymuje jednak, że decyzja była słuszna i ma przynieść pozytywne rezultaty. W swoich wpisach zapewnia, że to rozwiązanie nowoczesne i potrzebne, chociaż coraz więcej mieszkańców pokazuje w komentarzach, jak bardzo te zmiany utrudniają im życie. Trudno oprzeć się wrażeniu, że prezydent wciąż próbuje przekonać opolan do pomysłu, który zwyczajnie się nie broni.

W całej tej sytuacji pojawiła się jednak jedna sensowna propozycja. Radni Prawa i Sprawiedliwości zaproponowali, aby w godzinach szczytu wprowadzić darmowe przejazdy MZK. Celem jest zachęcenie mieszkańców do korzystania z komunikacji zbiorowej, co mogłoby realnie odciążyć ruch w centrum. To zdecydowanie najbardziej logiczny pomysł, jaki do tej pory padł z ust któregokolwiek polityka w Opolu w związku z tą sprawą. Niezależnie od sympatii politycznych, trudno nie docenić, że jest to propozycja faktycznie odpowiadająca na problem, a nie tworząca nowe.

Autor: Amadeusz Hoffman

Więcej o Opolu:

opole-na-sportowej-fali-hokeisci-opole-united-i-siatkarki-unii-zaskakuja-forma

https://oczyopola.pl/index.php/2025/11/19/bezrobocie-w-wojewodztwie-opolskim/